Co w Japonii jest cudne, a co paskudne – zapiski z perspektywy 6 miesięcy
Oto, co w Japonii jest cudne:
Gdy wracam o północy ze środowych, babskich pogadanek o książkach i nie muszę bać się ani o siebie, ani o rower (którego zresztą nigdy nie przypinam). Albo gdy obserwuję z oddali szalejących po parku synków, nie obawiając się pedofila, porywacza czy agresywnego psa. Miłą odmianą po Brukseli jest też fakt, że pozostawiona na stacji metra torba nie budzi popłochu; jest po prostu zgubą, którą należy przekazać zawiadowcy stacji.