Nie wszystko oliwka, co się czarno mieni, czyli feralny tydzień Wiktora
Nasze docelowe mieszkanie już wyremontowane, więc możemy się wprowadzać (wprawdzie cały czas bez mebli, ale mamy już zaprawę w spaniu na podłodze). Gdybyśmy przyjechali bezpośrednio z Brukseli, bylibyśmy pewnie zawiedzeni metrażem i dość lichym wykończeniem. Jednak po trzech tygodniach w mieszkanku z papieru, mamy poczucie absolutnego luksusu, a chłopaki ganiają po pustym livingu, jak spuszczone z lonży źrebaki. W dodatku Wiktor i Ignaś są w minutę odpowiednio w biurze i na przystanku szkolnego autobusu (które zresztą widzą z okien swoich sypialni).
Read More